poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Evaldas Siskevicius wygrywa 5 etap Tour de Bretagne

Piąty etap wyścigu Le Tour de Bretagne padł łupem Evaldasa Siskeviciusa (La Pomme Marseille). Tomasz Olejnik, który na trasie przez cały czas jechał bardzo aktywnie, zajął drugie miejsce!
Dzisiejszy etap liczył sobie 158.4 km i prowadził z Mature-de-Bretagne do Douarnenez. Na starcie stanęło 120 zawodników, którzy zmagali się z niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi. Kolarzom towarzyszył deszcz i niska temperatura.
Tomasz Olejnik wraz z trzema zawodnikami w składzie Guillaume Faucon (Auber 93), Emmanuel Keo (Sojasun Espoir), Pierre Luc Perichon (La Pomme Marseille) na 12 kilometrze oderwali się od peletonu. Przewaga jaką udało im się osiągnąć wynosiła ponad 4 minuty. Z czołowej czwórki na 72 kilometrze najpierw odpadł Keo. Kolejni „towarzysze” Polaka słabli i od około 102 kilometra Olejnik uciekał samotnie.
Niestety, gdy do mety zostało 15 kilometrów z peletonu oderwał się Siskevicius. Następnie dogonił Polaka i jako pierwszy minął linie mety. Drugi był Tomasz Olejnik, który do zwycięzcy stracił zaledwie 11 sekund. Jego brat Michał dziś był 36.
W klasyfikacji generalnej prowadzi Eric Berthou (Bretagne Schuller). Michał jest 11, traci 40 sekund, a Tomek 58 ze stratą prawie 8 minut.

Alessandro Ballan przełamuje się! Wygrywa Giro della Toscana.

Alessandro Ballan (BMC Racing) wygrał 85. edycję Giro della Toscana. Po finiszu z niewielkiej grupy pokonał Carlosa Betancura (Acqua & Sapone) i Valerio Agnoli (Liquigas ). Dla Włocha to pierwsze zwycięstwo od prawie trzech lat. Ostatnio triumfował w 2009 roku podczas Tour de Pologne.
„Czułem się dzisiaj bardzo dobrze” – powiedział na mecie Ballan. „Cały zespół pojechał znakomicie. Na finałowym podjeździe w czołowej grupie było nas siedmiu.” – dodał.
33 – letni Włoch przygotowuje się teraz do startu w Giro d’Italia, gdzie liczy na dobry wynik. Dzisiejsze zwycięstwo napawa go dużym optymizmem.
„Dzisiejsze zwycięstwo bardzo mnie motywuje. To dobry prognostyk przed startem w Giro” – przyznał zawodnik BMC Racing.
Ballan ostatni triumf odniósł w sierpniu 2009 w naszym narodowym tourze.
Jedyny Polak startujący w wyścigi, Jarosław Dąbrowski (Amore&Vita) zajął 47 pozycję.

niedziela, 29 kwietnia 2012

Bradley Wiggins x 2 ! Wygrywa czasówkę i cały wyścig !!!

HIT : Bradley Wiggins (Sky) wygrywając indywidualną jazdę na czas został końcowym triumfatorem Tour de Romandie. Po raz kolejny w tym sezonie zaskoczył Sylwester Szmyd (Liquigas). Polak wykręcił dziś szósty czas i ostatecznie zakończył zmagania w szwajcarskiej etapówce na siódmej pozycji!
Ostatni etap, kończący tegoroczną edycję Tour de Remonadi, to jazda indywidualna na czas na dystansie 16,5 km. Zawodnicy musieli zmagać się z trudną górzystą trasą prowadzącą z Crans do Montana.
Zapowiadały się wielkie emocje zwłaszcza że różnice czasowe były minimalne i tak lider Luis Leon Sanchez (Rabobank) miał zaledwie 9 sekund nad Bradleyem Wigginsem (Sky Pro Cycling) a nad Sylwkiem Szmydem – który zajmował 24 miejsce – 30 sekund.
Długo na prowadzeniu utrzymywał się Richie Porte (Sky), dopiero Andrew Talansky ( Garmin – Baracuda ) uzyskał lepszy czas. Długo się młody amerykanin nie cieszył, znakomita jazda Wigginsa – mimo kłopotów z rowerem – dała brytyjczykowi nie tylko zwycięstwo etapowe ale i sukces w klasyfikacji generalnej. Dotychczasowy lider L.L.Sanches uzyskał 22 czas i stracił do Wigginsa 1.23 min.
Fantastycznie spisał się – który to już raz Sylwek pokazuje jak znakomicie jest przygotowany do sezonu – Szmyd. Trudną czasówkę zakończył na 6 miejscu tracą do zwycięscy 41 sekund co ostatecznie wywindowało Polaka na 7 miejsce w generalce.

Turkey: Etap przyjaźni dla Theo Bosa. Końcowy sukces Ivailo Gabrowskiego.

HIT : Ostatni 8 etap wyścigu Tour of Turkey prowadził ulicami Stambułu. Zawodnicy mieli do przejechania 121 km na rundach.
Dosyć szybko uciekło czterech kolarzy: Gusev Vladimir (Katusha), Stevic Ivan(Salcano-Arnavutkoy), Trentin Matteo (Omega Pharma-Quick Step), Gaudin Damien(Europcar), którzy uzyskali 3 minutową przewagę nad peletonem kontrolującym sytuację. Na czele peletonu zawsze było kilku zawodników zespołu lidera wyścigu Konya – Torku Seker Spor. Ivailo Gabrovski mając 1.33 min przewagi w klasyfikacji generalnej mógł spokojnie wraz z kolegami obserwować to co się dzieje.
O takich etapach mówi się „etap przyjaźni” dokładnie tak to dzisiaj wyglądało. Dopiero ostatnie kilometry przyniosły emocje. O pechu może mówić Goss Matthew Harley (GEC), który na 3 km przed metą uczestniczył w kraksie. Z pewnością uniemożliwiła mu ona walkę o etapowe zwycięstwo. Bardzo dobrze rozprowadzony Theo Bos (Rabobank) wygrał pewnie wyprzedzając o długość roweru trójkę zażarcie walczących Fenna Andrew (OPQ), Van Dijka Stefana (ACC) oraz Guardiniego Andree (FAR).
48 edycję Tour of Turkey wygrał Ivailo Gabrowski (KTS). Jest to niewątpliwie ogromny sukces Bułgara, który w pełni na to zasłużył.
Dzisiejszy jubilat Michał Gołaś przyjechał w peletonie, a tym samym ukończył cały wyścig na 9 miejscu w klasyfikacji generalnej, co dobrze rokuje przed zbliżającym się Giro d’Italia.

sobota, 28 kwietnia 2012

Romandie: Świetny finisz w wykonaniu Lu Lu Sancheza po koszulkę lidera !!! (VIDEO)

HIT : Luis Leon Sanchez (Rabobank) zwyciężył na czwartym etapie Tour de Romandie, zostając liderem szwajcarskiej etapówki.
Kolarze biorący udział w tegorocznym Tour de Romandie mieli dzisiaj do przejechania 184km w górzystym terenie. 4 Etap z Bulle do Sion z czterama górskimi premiami w tym trzema I kat. dokonał ostrej selekcji. Na ostatnią premię górska St-Martin (1423m npm.) co prawda wjechało czterech kolarzy z Romanem Kreuzigerem (Astana) na czele, to jednak 10 sekundowa przewaga na zjazdach szybko została zniwelowana.
Już wcześniejszy podjazd podzielił peleton na wiele grup, ale na wspomnianym St-Martin dokonała się ostateczna selekcja gdzie czołowa grupa składająca się z faworytów odczepiła słabszych zawodników.
Ostatecznie na metę w Sion dojechała wspomniana grupka faworytów z liderem wyścigi Bradleyem Wigginsem
Wspaniałym finiszem popisał się Luiz Leon Sanchez ( Rabobank) który pewnie wyprzedził Rinaldo Nocentiego AG2R i tym samym został nowym liderem wyścigu!

Tour of Turkey: Wielki pech i dramat Iljo Keisse zakończony wspaniałym zwycięstwem!

HIT : Iljo Keisse (omega Pharma – Quick Step) po solowej akcji został triumfatorem 7 etapu Tour of Turkey. Liderem pozostał Ivailo Gabrovski (Konya – Turku Seker Spor).
Siódmy Etap Tour of Turkey z Kusadasi do Izmiru liczący 124 km przebiegał pod dyktando ucieczki złożonej z siedmiu kolarzy, a byli to: Andrey Zeits (Astana), Mikhail Ignatyev (Katusha), Ilio Keisse ( Omega Pharma – Quick Step), Laurent Pichon (Bretagne – Schuller), Jerome Cousin ( Europacar), Damien Gaudin (Europacar), Marek Canecky (Salcano).
Uzyskali oni szybko 3 minutową przewagę, która w miarę zbliżania się do mety sukcesywnie topniała.
Kiedy na 5 km przed metą przewaga wynosiła zaledwie 40 sekund nad peletonem i wydawało się, że to koniec szans na zwycięstwo któregokolwiek z zawodników biorących udział w ucieczce, zaatakował kolega klubowy Michała Gołasia – Ilio Keisse.
Belg uzyskał kilkunastosekundową przewagę nad pozostałą szóstka i kiedy na kilometr przed metą wydawało się, iż zostanie pewnym zwycięzcą, Keisse na ostrym zakręcie wpadł w poślizg, „szlifując” asfalt. To nie koniec dramatu, podniósł się szybko, ale miał problem z rowerem.
W tyle rozpędzony peleton kasuje ucieczkę błyskawicznie, większość kibiców zebranych na mecie wypatruje czoła peletonu i zastanawia się, który ze sprinterów dzisiaj wygra zapominając już o Belgu.
Jednak to co się wydarzyło na ostatnim kilometrze z pewnością przejdzie do historii kolarstwa. Ambitny Keisse pomimo przeciwności losu nie dał sobie odebrać zwycięstwa pokazując wielkie serce do walki. Wygrał zaledwie o trzy długości roweru, ale wygrał !!!
Wspaniały pokaz kolarskiej ambicji przyniósł zasłużone zwycięstwo. Wielkie brawa dla Belga.
Za plecami mocno finiszowali Kittel, Petacchi Renshaw jednak musieli zadowolić się kolejnymi miejscami.
W klasyfikacji generalnej nie zaszły zmiany wśród pierwszej dziesiątki. Nadal na prowadzeniu jest Bułgar Ivailo Gabrovski, Michał Gołaś pozostaje dziewiąty.

Frank Schleck wystartuje w Giro d’Italia 2012

Dla zespołu RadioShack-Nissan – Trek, ten sezon nie należy do udanych. Po słabych występach w ardeńskich klasykach, amerykański team liczył na dobry start Jakoba Fuglsanga w Giro d’Italia.
Szef drużyny, Johan Bruyneel widział Duńczyka jako lidera zespołu, który miał wałczyć o pierwszą piątkę. Ze względu na problemu z kolanem Fuglsang musiał zrezygnować ze startu we Włoszech.
Według najnowszych informacji jego miejsce ma zająć Frank Schleck. Starszy z braci miałby pełnić pozycję lidera w zespole. Jeśli doniesienia okażą się prawdziwe, obok 32- letniego Luksemburczyka w składzie znajdą się również: Andreas Kloden, Oliver Zaugg i Ben Hermans.
Frank Schleck tylko raz startował we włoskim tourze . Było to w 2005 roku, gdzie zajął 42. miejsce w klasyfikacji generalnej.Debiut może okazać się szczęśliwy,z takimi pomocnikami nie jeden kolarz może sobie pomarzyć.Pozostaje życzyć tylko powodzenia i zdrowego powrotu.

Giro d'Italia 7 dni do rozpoczęcia !

Za tydzień czyli 5 Maja 2012 rozpoczyna się jeden z wielkich tourów zwany Giro d'Italia w związku z tym chcemy wam przypomnieć trasę tegorocznego Giro raz jeszcze .
Wyścig wystartuje z duńskiego Herning w dniu 5 maja i po raz kolejny zakończy się indywidualną jazdą na czas w centrum Mediolanu trzy tygodnie później.
Dwa razy w ostatniej dekadzie, wyścig rozpoczynał się w Holandii (Groningen w 2002 roku i w Amsterdamie w 2010). Tym razem, Giro na trzy dni zakotwiczy w Danii. Rywalizację otworzy 8,7 km prolog. Następne dwa etapy, to naszpikowane „rantami” wietrzne odcinki dla sprinterów. Duńska kampania zakończy się etapem nr. 3, który będzie poświęcony pamięci Woutera Wylandt`a, tragicznie zmarłego na tegorocznym, trzecim etapie podczas zjazdu z Passo del Bocco. Belg rok przed swoją śmiercią, wygrał 3. odcinek Giro do Middelburga.
Wyścig Dookoła Włoch po dniu przerwy i transporcie na kontynent, wznowi zmagania od 32.2 kilometrowej drużynowej czasówki w Weronie. Po kilku łatwych etapach, zobaczmy pierwszy trudniejszy odcinek wyścigu z metą w Lago Laceno.
Przez najbliższe siedem dni, zawodnicy będą kierować się w stronę Alp. W międzyczasie, czeka ich malowniczy 10. etap do Asyżu. Dwa dni później, meta w Sestri Levante może również przybliżyć nam, który z kandydatów do zwycięstwa znajduje się w formie.
Pierwszy, prawdziwie górski odcinek zakończy rywalizację w drugim tygodniu ścigania. Meta 14. etapu przewidziana jest w wysokogórskim kurorcie Cervinia.
Po 15. etapie zaplanowany jest dzień przerwy. Jednak gdy kolarze już odpoczną od rywalizacji, czeka ich najtrudniejszy, ostatni tydzień. Przystawką jest 16. odcinek do Falzes, gdzie Damiano Cunego zapewnił sobie różową koszulkę w 2004.r. Dzień później, przyjdzie czas na takie podjazdy jak: Valparola, Duran oraz legendarne Passo Giau, po którym znajduje się meta w Cortinie. Następny w kolejce jest pożegnalny etap dla sprinterów, z metą w Vedelago.
Ostatnie dwa odcinki ze startu wspólnego to gratka dla prawdziwych górali. W piątek meta znajduje się na Alpe di Pampeago gdzie wygrywali tacy kolarze jak:  Pavel Tonkov, Marco Pantani czy Gilberto Simon. Dzień później to już prawdziwa finezja i piękno kolarstwa, czyli jeden z najtrudniejszych etapów w historii tego sportu z Val di Sole na Passo dello Stelvio o długości 218 km. Po drodze czeka jeszcze podjazd na Mortirolo. Zwycięzcę Giro poznamy dzień później, podczas 31,5 kmczasówki w Mediolanie.

piątek, 27 kwietnia 2012

Tour de Romandie: Etap dla Luisa Leona Sancheza.

HIT : Luis Leon Sanchez (Rabobank) odnisół trzecie zwycięstwo w sezonie, podczas dzisiejszego 3. etapu Tour de Romandie. Bardzo dobrze zaprezentował się Maciej Paterski (Liquigas-Cannondale), który znów finiszował w pierwszej dziesiątce!
Trzeci etap Tour de Romandie liczył 157.6 kilometra i łączył miejscowości  La Neuveville oraz Charmey. Był to kolejny pagórkowaty etap i jako jedyny w całym wyścigu o którym można powiedzieć, że kończy się na podjeździe.
Po starcie ostrym oderwali się: Matthew Brammaier (Omega), Gatis Smukulis (Katusha), Leigh Howard (GreenEdge), Tosh Van der Sande (Lotto-Belisol) oraz Anders Lund (Saxo Bank). Ucieczka miała blisko 6 minut przewagi, jednak wszystko kontrolował peleton. Na 20 kilometrów przed metą, na solowy atak zdecydował się Smukulis. Łotysz najdłużej spośród wszystkich harcowników atakujących od startu, utrzymywał się przed resztą stawki. Został skasowany dopiero na finałowym podjeździe.
Wtedy też atakowali Janez Brajkovic (Astana), Simon Spilak (Katusha) oraz Roman Kreuziger (Astana). Żaden z tych ataków nie powiódł się i o wszysktkim zdecydował finisz z około 70 osobowej grupy.
Najszybszy był Luis Leon Sanchez. Hiszpan pokonał Gianni`ego Meersmana (Lotto-Belisol) oraz Paolo Tiralongo (Astana). Znów znakomicie pojechał Paterski! 26-letni Polak był siódmy!
W klasyfikacji generalnej wciąż prowadzi Bradley Wiggins (Sky Team). Najwyżej sklasyfikowanym Polakiem jest Sylwester Szmyd. Kolarz Liquigas-Cannondale zajmuje 32. miejsce.

Modolo najszybszy na 6. etapie Tour of Turkey.

HIT : Sacha Modolo (Colnago CSF) po emocjonującej końcówce okazał się najlepszy na 6. etapie Tour of Turkey. Drugi finiszował Matthew Goss (GreenEdge), a trzeci  Mark Rensahw (Rabobank).  Przez cały etap uciekał Michał Gołaś (Omega Pharma – Quick Step)! Liderem pozostał Ivailo Gabrovski (Konya Turku Seker Spor).
Jak na turecki wyścig przystało, kolarzom towarzyszyły silne podmuchy wiatru oraz wysoka temperatura. Do przejechania było dziś 179 kilometrów z miejscowości  Bodrum do Kusadasi.
Od startu było wiele ataków i to kolarzy, którzy są wysoko sklasyfikowani w generalce. W kilkunastoosobowej grupce zaraz po starcie kręcili m.in tacy kolarze jak: lider wyścigu Ivailo Gabrovski, wicelider Alexandr Dyachenko (Astana), czy Michał Gołaś (Omega Pharma – Quick Step). Mimo, że udało się im zyskać nawet pół minuty przewagi, to wkrótce znów znaleźli się w peletonie.
Polak nie dał za wygraną i po chwili ponownie znalazł się w czołówce. Oprócz niego odjechali również: Maxim Belkov (Katusha) oraz Philip Deignan (UnitedHealthcare). Gołaś dawał zdecydowanie najmocniejsze zmiany spośród uciekinierów, a za nimi cały czas się kotłowało. Z zasadniczej grupy co chwilę ktoś próbował odjechać. Blisko dołączenia do prowadzącej trójki była piątka kolarzy, jednak ci zostali wchłonięci na kilkanaście kilometrów przed metą.
Z sił opadli również współtowarzysze kolarza z Torunia. 10 kilometrów przed metą na czele wciąż znajdował się były młodzieżowy mistrz Polski. Tym razem dojechał do niego Thierry Hupont (Argos Shimano). Zmordowany „Goły” nie miał już sił, by dawać zmiany Francuzowi. Zasadnicza grupa miała ich już w zasięgu wzroku.
Duet nie poddawał się, a wkrótce doskoczył do nich kontratakujący Enrico Battaglin (Colnago CSF). Włoch zostawił dwójkę na około 3 km przed kreską, gdy rozpoczęły się zjazdy w kierunku mety. Jego przewaga nie trwała jednak zbyt długo, bo zarówno on jak i Gołaś oraz Hupont zostali skasowani na mniej więcej kilometr przed finiszem.
W samej końcówce znów widoczni byli kolarze Colnago CSF, którzy fenomenalnie rozprowadzili Sachę Modolo. 25-latek pewnie sięgnął po pierwsze zwycięstwo w sezonie. Tuż za nim znalazł się Matthew Goss, a trzeci był Mark Renshaw.

czwartek, 26 kwietnia 2012

Tour de Romandie: Piękny finisz Jonathana Hivert (VIDEO)

HIT : Jonathan Hivert (Saur Sojasun) nie dał szans rywalom podczas końcówki 2. etapu Tour de Romandie. Francuz pokonał  Rui Costę (Movistar Team) oraz Luisa Leóna Sáncheza (Rabobank). Na 12. miejscu zameldował się Maciej Paterski (Liquigas-Cannondale).
Kolejny z etapów szwajcarskiego wyścigu prowadził w zróżnicowanym terenie. Nie zabrakło kilku podjazdów, jednak na 149 kilometrach przeważał płaski teren. Kolarze wystartowali z miejscowości Montbéliard, a meta znajdowała się w Moutier.
Na harce zdecydowali się Christian Meier (GreenEDGE) oraz Lars Bak (Lotto-Belisol). Duet wypracował maksymalnie ponad 3 i pół minuty przewagi, jednak Australijczyk szybko opadł z sił. Prowadzącego Duńczyka, wkrótce przeszła kontratakująca z peletonu dwójka: Peter Stetina (Garmin) i Fabrice Jeandesboz (Saur Sojasun).
W peletonie mocno pracowała drużyna lidera Bradleya Wigginsa – Team Sky. Ostatecznie ucieczkę skasowano na 4 kilometry przed końcem,  a Allana Davisa próbowała rozprowadzić ekipa GreenEdge. Ostatecznie najszybszy okazał się Jonathan Hivert. Francuz pięknie zaatakował z dalszej pozycji na unoszącym się w górę finiszu. Tuż za nim znalazł się Portugalczyk Costa. Na najniższym stopniu etapowego podium stanął Lulu Sanchez. Drugi dzień z rzędu dobrze spisał się Paterski. 26-letni Polak zajął 12. miejsce.

Sensacja w Turcji! Mało znany Andrea Di Corrado wygrywa „na solo”

HIT : Andrea Di Corrado (Colnago CSF) po pięknym solowym ataku wygrał 5. etap Tour of Turkey. Na drugim miejscu przyjechał Jonas Jorgensen (SaxoBank), a trzeci był Jerome Cousin (Europcar). Prowadzenie w wyścigu utrzymał Ivailo Grabovski (Konya Turku Seker Spor).
Piąty dzień rywalizacji w tureckiej etapówce to 177 kilometrowy odcinek z Marmaris do Turgutreis. W ucieczkę zabrali się: Di Corrador, Gruzdev (Astana), Jorgensen (Saxo), Duret (Bretagne), Cousin (Europcar) oraz Balloni (Farnese). Szóstka wypracowała nawet 15 minut przewagi i w pewnym momencie wirtualnym liderem był Francuz Duret.
Peleton wkrótce zabrał się do pogoni, jednak było to już zdecydowanie za późno bo na 30 kilometrów czołówka miała jeszcze 7 minut przewagi! Tempo w zasadniczej grupie dyktowały m.in ekipy Argos Shimano, Veranda’s Willems AccentJobs oraz Utensildnord, gdzie mocno pracował Adrian Kurek.
Tymczasem z przodu zaatakował 24-letni Di Corrado. Dzielny Włoch pewnie odjechał od reszty swoich rywali i sięgnął po największy sukces w karierze! 40 sekund za nim przyjechali pozostali uciekinierzy, których przyprowadził Duńczyk Jorgensen. Trzeci był Francuz Cousin. Peleton ze stratą 1 minuty i 27 sekund przyprowadził Matteo Pelucchi (Europcar). Najlepszy z Polaków – Michał Gołaś (Omega Pharma – Quick Step) był 23.
Koszulka lidera pozostaje na piersiach Bułgara Gabrovski`ego. „Goły” jest dziewiąty ze stratą 3 minut i 2 sekund.

Eric Berthou wygrywa 2. etap Tour de Bretagne.

Eric Berthou (Bretagne-Schuller) okazał się najlepszy na 2. etapie Tour de Bretagne (2.2 UCI). Dziś nieco gorzej poszło braciom Olejnik. Michał był 44, a Tomasz złapał gumę, która pozbawiła go szans na walkę o klasyfikację generalną.
Drugi etap bretońskiej etapówki prowadził z miejscowości Vannes do Saint-Méen-le-Grand, a trasa liczyła 157 kilometrów. Jako pierwsza na metę przyjechała 8. osobowa grupka, z której najszybciej finiszował 32-letni, Eric Berthou. Były zawodnik Caisse d’Epargne pokonał 24-letniego Szwajcara Jonathana Fumeaux (Atlas Personal-Jakroo). Trzeci był wczorajszy zwycięzca i lider wyścigu – Benjamin Le Montagner (Comité de Bretagne).
Michał Olejnik (Team Veranda Rideau – Super U) ze stratą 9 sekund przyjechał w peletonie. 32-latek spadł na 6. miejsce w generalce. Niestety jego młodszy brat Tomasz (Team Veranda Rideau – Super U) miał wielkiego pecha. „No to po generalce, podziękowania dla sędziego, który nie pozwolił mi po gumie dojechać za moim wozem do peletonu. Fantastycznie”, napisał z ironią na swoim Facebook`u.
27-latek ostatecznie przyjechał ze stratą 6 minut i 31 sekund do triumfatora.

Prontofoods nowym sponsorem ekipy Liquigas-Cannondale. Liquigas wycofa się z kolarstwa.

Przyzwyczajeni do wypatrywania w peletonie Sylwestra Szmyda za pomocą charakterystycznej liquigasowskiej limonki? No to już niedługo prawdopodobnie trzeba będzie wyłapywać inne kolory.
Roberto Amadi, dyrektor Liquigas-Cannondale poinformował dziś o zawarciu umowy z nowym sponsorem strategicznym.
Firmą, która będzie od 1 maja 2012 wspierać jest włoski koncern spożywczy Prontofoods SpA. Prontofoods w swym portfolio ma kilkanaście produktów takich jak kawa, herbata, słodziki i napoje instant. Główną marką handlową jest Ristora i to ta nazwa pojawi się na trykotach zawodników. Jest to początek większej rewolucji ponieważ Liquigas zapowiedział już, że po 8 latach sponsorowania zespołu rozstanie się z Pro Tourem z końcem sezonu. Włoski gigant handlu płynnymi gazami przekazywał grupie około 7 milionów euro rocznie, co stanowiło około 70% budżetu ekipy.
Na szczęście wraz z akwizycją nowego sponsora przyszłość zespołu jest zagwarantowana.
Nowe stroje zostaną oficjalnie zaprezentowane już w najbliższy wtorek i raczej będzie miał czerwone akcenty.
Hardcorowym fanom teraźniejszej kolorystyki radzimy czym prędzej zaopatrzyć się w replikę stroju, za jakiś czas może to być „biały kruk” tytuł może…

środa, 25 kwietnia 2012

Tour de Romandie: Wiggins wygrywa etap i zostaje liderem. Paterski na 5. miejscu!

HIT : Bradley Wiggins (Sky Team) po finiszu z kilkudziesięcioosobowej grupy  został zwycięzcą 1. etapu Tour de Romandie. Brytyjczyk dzięki temu założył koszulkę lidera szwajcarskiej imprezy. Na znakomitym 5. miejscu finiszował Maciej Paterski (Liquigas-Cannondale)!
Po prologu, czas na rozpoczęcie prawdziwej rywalizacji w Tour de Romandie. Pierwszym etapem ze startu wspólnego był górzysty odcinek pomiędzy Morges a La Chaux-de-Fonds o długości 184,5 kilometra.
Zaraz po starcie z przodu kręcili Martin Kohler (BMC), Kenny Dehaes (Lotto-Belisol), Angelo Tulik (Europcar) oraz Jimmy Engoulvent (Saur-Sojasun). Czwórka kolarzy na 55 kilometrze miała już ponad 4 minuty przewagi nad zasadniczą grupą.
Na 30 km przed końcem, różnica wynosiła już zaledwie nieco ponad minutę, a peleton pokonywał właśnie premię górską 2. kategorii na której odpadli m.in lider wyścigu Geraint Thomas oraz Mark Cavendish (Sky Team). Chwilę później po ucieczce nie było już śladu.
W mocno rozciągniętej grupie doszło do serii ataków. Próbowali m.in: Daniel Navarro (Saxo Bank), Rinaldo Nocentini (AG2R), Thibaut Pinot (FDJ-BigMat), Thomas Rohregger (RadioShack) oraz Fabrice Jeandesboz (Saur Sojasun). Żadna z wielu akcji zaczepnych nie powiodła się i doszło do finiszu z większej grupy, w której przeważali górale.
Na ostatnim kilometrze drużyna Liquigas-Cannondale próbowała rozprowadzić Macieja Paterskiego, jednak lepiej zrobił to Sky Team z Bradley`em Wigginsem na kole. Triumfator Paryż-Nicea, wykorzystał z pewnością swoje torowe doświadczenie i szybkość, dzięki czemu dziś pokonał Lieuwe`a Westrę (Vacansoleil-DCM) oraz Paolo Tiralongo (Astana). Polak  zajął ostatecznie 5. miejsce, choć do niespodzianki zabrakło naprawdę nie wiele!
Wiggins wskoczył na fotel lidera wyścigu. W generalce prowadzi nad klubowym kolegą Michaelem Rogersem i Bauke Mollemą (Rabobank). Najwyżej sklasyfikowanym Polakiem jest Sylwester Szmyd. Kolarz Liquigas-Cannondale znajduje się na 32. miejscu w generalce.

Benjamin Le Montagner otwiera rywalizacje w Tour de Bretagne .

Benjamin Le Montagner (Comité de Bretagne) otworzył rywalizację w Tour de Bretagne (2.2 UCI). Na bardzo dobrym 3. miejscu znalazł się Michał Olejnik (Team Veranda Rideau – Super U). 11. był jego młodszy brat – Tomasz.
Kolarze pierwszego dnia rywalizacji mieli do przejechania 167 kilometrów do miejscowości Vannes. Przez cały etap pogoda nie rozpieszczała zawodników. W decydujących momentach próbował atakować Tomek Olejnik. Polaka wkrótce doszła kilkunastoosobowa grupka z jego starszym bratem w składzie.
O wszystkim zadecydował finisz z tej grupki, która jako pierwsza wpadła na metę. Najszybszy był 24-letni Le Montagner, który pokonał Włocha Eugenio Alafaci`ego (Leopard-Trek CT) oraz naszego Michała Olejnika! Na11. miejscu przyjechał drugi z kolarzy z Bydgoszczy.
„Etap poszedł bardzo dobrze. Nie ma zwycięstwa, ale podium też cieszy. Tak jak się spodziewaliśmy był huragan i deszcz chociaż wiatr nie odegrał kluczowej roli bo ciągle zmienialiśmy drogę. Nie było prostej dłuższej niż 2km a tym samym miejsca żeby zarantować. Tomek był super mocny. Zainicjował atak na 35 km do mety i tak sobie jechał 3 km przed nami a my za nim w piętnastkę nie mogliśmy go dojść. Peleton się zbliżał i na 3 km do mety braciszek się pode mnie podłożył bo współpraca w ucieczce przestała się układać i tak skończyłem 3ci a Tomek w 15tce. Najważniejsze jest to, że mamy kilka sekund przewagi nad pozostałymi zawodnikami. Zapowiada się ciężki tydzień”, napisał Michał Olejnik na swoim blogu.
„No to zaczęliśmy „Tour de Bretagne”. Za nami pierwszy etap, 160km, deszcz i 10 w skali Beauforta. Założyłem sobie wysokie koła i normalnie latałem. Bywały momenty, że się poważnie zastanawiałem czy nie zjechać do pit stopu na zmianę kół, ale wtedy pomyślałem, co by w takiej sytuacji zrobił Thor Hushovd i nie wymiękłem Na 30km do mety wiatr w plecy i zaatakowałem na rondzie, paliłem przez 3km samemu a potem naszła mnie 15 osobowa grupka z Michałem. Na koniec mieliśmy 3 kręte rundy po 3km, max przewaga ok 30sec. Na ostatnim okrążeniu widziałem, że przewaga maleje więc próbowałem pomóc Michałowi, który potrafi bardzo dobrze finiszować z takich grupek. Opłacało się, bo Michał skończył 3ci, ja troszkę dalej i z minimalną stratą na mecie. Przed nami jeszcze 6 etapów, a dzisiejszy raczej można zaliczyć do łatwiejszych, więc na moje jeszcze dużo może się wydarzyć. To be continued…”, napisał Tomasz.

wtorek, 24 kwietnia 2012

Geraint Thomas wygrywa deszczowy prolog Tour de Romandie. „Kwiatek” 16.

HIT : Geraint Thomas (Sky Team) wykręcił najlepszy rezultat podczas prologu Tour de Romandie. Brytyjczyk był lepszy od Giacomo Nizzolo (RadioShack-Nissan) oraz Marka Cavendisha (Sky Team). 16. miejsce zajął Michał Kwiatkowski (Omega Pharma – Quick Step).
Prolog Tour de Romandie to tradycyjnie krótki odcinek poprowadzony ulicami Lozanny. Całkowity dystans etapu wynosił 3,34 km. Trasa nie była zbyt wymagająca technicznie, znajdował się na niej jeden ostry zakręt. Kolarze za to musieli uważać na śliską nawierzchnię, która powstała w wyniku opadów deszczu.
Startujący na początku kolarze byli w lepszej sytuacji, gdyż asfalt nie był jeszcze bardzo mokry. Najlepiej z warunkami poradził sobie Brytyjczyk Geraint Thomas, który na przejechanie trasy potrzebował 3 minut i 29 sekund. Drugi rezultat to dzieło Giacomo Nizzolo, któremu do zwycięstwa zabrakło 4 sekund. Trzeci był mistrz świata Mark Cavendish, który do klubowego kolegi stracił 6 s.
Startujący jako przedostatni Michał Kwiatkowski musiał rywalizować w najgorszych warunkach. Mimo tego młody Polak zajął 16. miejsce ze stratą 10 sekund. Dobrze spisał się również Maciej Bodnar (Liquigas-Cannondale). Były mistrz Polski w jeździe indywidualnej na czas uplasował się na 25. miejscu.  Ostatnim kolarzem na mecie był Cadel Evans (BMC-Racing), który był dopiero 80.

Ivailo Gabrovski dominuje w Tour of Turkey!

HIT : Ivailo Gabrovski (Konya Torku Seker Spor) zdeklasował rywali na najtrudniejszym, 3. etapie Tour of Turkey. Bułgar został nowym liderem imprezy. Wysoko, bo na 9. miejscu przyjechał Michał Gołaś (Omega Pharma – Quick Step).
Najtrudniejszy, górski odcinek wyścigu Dookoła Turcji został rozegrany właśnie dziś. Dystans jaki mieli zawodnicy do przejechania to 151 kilometrów z  Antalyi, do Elmali gdzie meta znajdowała się na kilkukilometrowym, stromym podjeździe. Szczyt znajdował się na ponad 1800 m.n.p.m.
Na wczesny atak zdecydowali się: Marco Bandiera (Omega Pharma – Quick Step), Florian Vachon (Bretagne-Schuller), Tony Hurel (Europcar), Karol Domagalski (Caja Rural), Juan Pablo Suarez (Colombia – Coldeportes) oraz Leonardo Giordani (Farnese Vini). W peletonie pogoń prowadziły drużyny Colnago CSF, Omega Pharma – Quick Step, Katusha oraz Astana. Niestety jak można było się tego spodziewać, grupka z Polakiem w składzie została skasowana tuż przed finałowym podjazdem.
Na ostatnich kilometrach tempo dyktowała turecka ekipa Konya Torku Seker Spor, pracująca na rzecz Ivailo Grabovski`ego. Co prawda atakować próbował m.in młody Francuz Romain Bardet (Ag2r La Mondiale), jednak wkrótce „odpalił” doświadczony Bułgar. Jego tempa nie wytrzymał już nikt i na mecie uzyskał aż 1 minutę i 29 sekund przewagi nad Kazachem Alexandrem Dyachenką (Astana), za którym zaraz na metę wpadł Danail Andonov (Caja Rural). Michał Gołaś zameldował się na 9. miejscu ze stratą 2 minut i 52 sekund do zwycięzcy.
W klasyfikacji generalnej na czoło wyszedł Gabrovski. 34-letni kolarz, którego dotychczasowo najlepszym wynikiem w tym sezonie było 3. miejsce na etapie i w generalce Tour du Maroc, prowadzi z przewagą 1:33 i 1:38 nad Dyachenką i Andonovem. „Goły” awansował na 9. miejsce.

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Tour of Turkey: Piorunujący finisz Andre Greipela! Matthew Goss nowym liderem.

HIT : Andre Greipel (Lotto-Belisol) w pięknym stylu wygrał finisz z dużej grupy na 2. etapie Tour of Turkey. Niemiec pokonał nowego lidera wyścigu – Matthew Harley Gossa (GreenEdge) oraz Matteo Pelucchi`ego (Europcar).
Kolarze ścigali się dziś na 153 kilometrowym odcinku pomiędzy miejscowościami Alanya oraz Antalya. Na harce zdecydowała się grupka w składzie: Alexander Vinokourov (Astana), Laurent Pichon (Bretagne Schuller), Laszlo Bodrogi (Team Type 1 Sanofi), Paolo Locatelli (Colnago CSF) oraz Matteo Fedi (Utensilnord Named).  Przewaga prowadzącej piątki wynosiła nawet 5 minut, jednak na czele zasadniczej grupy pojawiły się ekipy sprinterów m.in GreenEdge, Rabobank pracujące na rzecz lidera Theo Bosa i Farnese Vini.
Na 25 kilometrów przed finiszem, różnica między peletonem a czołówką spadła poniżej półtorej minuty. Coraz więcej ekip włączało się w pogoń. Na wysokich pozycjach można było zobaczyć Adriana Kurka (Utensilnord Named) oraz Jarosława Marycza (SaxoBank).
Dzielną piątkę z Alexandrem Vinokourovem w składzie złapano na 5 kilometrów przed końcem. Wtedy na dobre rozpoczęła się walka na łokcie sprinterów. 3 kilometry przed finiszem bardzo mocną zmianę dał Jarosław Marycz.
W samej końcówce olbrzymią odwagą i przyspieszeniem popisał się Andre Greipel. Niemiec na wietrznym sprincie spróbował długiego finiszu, zaskakując nieco swoich rywali. Kolarz Lotto-Belisol zyskał kilka metrów przewagi, choć na samej kresce drugi na etapie Matthew Goss był już nieco bliżej dzisiejszego triumfatora. Trzecią pozycję zajął Matteo Pelucchi.
W klasyfikacji generalnej dzięki bonifikacie na czoło wysunął się Australijczyk Goss. Kolarz GreenEdge ma 2 sekundy nad Greipelem i 8 nad Włochem Pelucchi.

25 ekip i 200 kolarzy w 69. Tour de Pologne UCI World Tour


Rekordowa ilość zespołów oraz kolarzy pojawi się 10 lipca na starcie 69. edycji Tour de Pologne UCI World Tour. Czesław Lang, oprócz wcześniej już zaproszonych 22 ekip, zdecydował się na „dzikie karty” dla trzech kolejnych teamów.
Na starcie naszego narodowego wyścigu zobaczymy 18 najlepszych ekip z World Touru. Dodatkowo organizator ma prawo rozdać tzw. dzikie karty, czyli zaproszenia dla ekip Professional Continental. 28 lutego cztery dzikie karty trafiły do: Reprezentacji Polski, Colnago-Csf Inox, Caja Rural oraz Team Type1-Sanofi.
Czesław Lang postanowił zaprosić dodatkowo jeszcze trzy ekipy, które reprezentują najwyższy poziom jeśli chodzi o wyniki i zawodników. Stawkę 25 ekip, które wystartują w 69. Tour de Pologne uzupełnią: Argos Shimano, Utensilnord Named i Farnese Vini – Selle Italia.
- Otrzymaliśmy bardzo wiele zapytań o możliwość startu w Tour de Pologne. To nas bardzo cieszy, gdyż pokazuje to, że impreza się rozwija z roku na rok i mamy coraz większe zainteresowanie Tour de Pologne. To jest bardzo ważny rok dla sportu i kolarstwa, ponieważ mamy Igrzyska Olimpijskie. Z tego powodu, wyścig odbędzie się zaledwie kilka dni przed rozpoczęciem Igrzysk w Londynie, co sprawia, że będzie to bardzo ważny start – powiedział Czesław  Lang. – Przyznaliśmy finałowe trzy dzikie karty. Mogę powiedzieć, że to są trzy fantastyczne zespoły, które z pewnością sprawią, że wyścig będzie jeszcze bardziej spektakularny. Holenderski Argos Shimano ma Niemca Marcela Kittela, który przed rokiem wygrał aż cztery z siedmiu etapów, czym udowodnił, że jest nowym talentem na scenie światowego sprintu. Utensilnord Named ma wielu młodych zdolnych kolarzy. Wśród nich znajduje się nasz rodak Adrian Kurek, który przed rokiem wygrał czerwoną koszulkę Fiata dla najaktywniejszego kolarza wyścigu. Farnese Vini-Selle Italia to jeden z najbardziej walecznych zespołów w światowym peletonie. W składzie znajdują się takie gwiazdy jak: Filippo Pozzato, Andrea Guardini czy Oscar Gatto. To są urodzeni zwycięzcy, których nieprzeciętny talent mam nadzieję zobaczymy w tegorocznym Tour de Pologne – dodał Dyrektor Generalny wyścigu.

Bjarne Riis: „Jest mi bardzo przykro z powodu Rafała”

SaxoBank podał swój skład na Giro d`Italia. Liderem duńskiej drużyny na włoski wyścig miał być Rafał Majka, jednak plany Polaka pokrzyżowała kontuzja kolana. Nad niedyspozycją młodego zawodnika ubolewa również jego szef – Bjarne Riis.
Kolarze w niebieskich strojach nastawili się na agresywną taktykę walki o etapowe zwycięstwa. W ich składzie na próżno szukać górala, który mógłby pokusić się na walkę o klasyfikację generalną. Pod nieobecność Majki, który miał walczyć o koszulkę w klasyfikacji na najlepszego kolarza do 25 lat, Riis liczy na sprinty argentyńskich braci Juana i Lucasa Haedo. W składzie znaleźli się również: Luke Roberts, David Tanner, Jonas Aaen, Anders Lund, Mads Christensen, Matteo Tosatto oraz Manuele Boaro.
Bjarne Riis podobnie jak Polscy kibice jest zawiedziony kontuzją 22-latka. Przypomnijmy, że Rafał upadł podczas Tirreno-Adriatico i od tamtego czasu rozpoczęły się jego problemy zdrowotne, które uniemożliwią mu start w Giro. ”Niestety kontuzje i upadki to rzeczy, których nie da się przewidzieć. Jest mi bardzo przykro z powodu Rafała. Wielka szkoda, że to nieszczęście przytrafiło się właśnie teraz, gdy był w fazie przygotowań do Giro. Wiem jak bardzo ważny był dla niego ten start i jak intensywnie trenował. Ja sam byłem ciekawy, co ten chłopak mógłby zdziałać w wyścigu Dookoła Włoch”, powiedział Duńczyk.

niedziela, 22 kwietnia 2012

Maxim Iglinsky wygrywa Liege-Bastogne-Liege! Wielki sukces Kazacha!

HIT : Maxim Iglinsky (Astana) podczas wyścigu Liege-Bastogne-Liege sięgnął dziś po najcenniejsze zwycięstwo w karierze. Kazach pokonał Vincenzo Nibali`ego (Liquigas-Cannondale) oraz klubowego kolegę – Enrico Gasparotto (Astana). Belgijski klasyk liczył 257,5 kilometrów na pagórkowatej trasie poprowadzonej przez Ardeny. Zaraz po starcie  aktywny był Tomasz Marczyński (Vacansoleil-DCM). Mistrz Polski wypracował nawet kilkanaście sekund przewagi, jednak on jak i atakujący chwilę później Javier Mejias (Team Type 1) zostali skasowani.
Pecha miał Igor Anton (Euskaltel-Euskadi). Bask zaraz po starcie ostrym upadł i złamał obojczyk. Ucieczka dnia pojawiła się mniej więcej na 30 kilometrze. Znaleźli się w niej: Simon Geschke (Argos), Dario Cataldo (Omega Pharma Quick Step), Reinier Honig (Landbouwkrediet), Grégory Habeaux, Kevin Ista (Accent.Jobs), Alessandro Bazzana(Team Type 1).
Czołówka miała maksymalnie ponad 12 minut przewagi, jednak na jednym ze zjazdów przewrócił się Geschke i Niemiec nie dogonił już swoich współtowarzyszy. Z peletonu skontrowali: Pierre Rolland (Europcar), Vasili Kiryienka (Movistar) i David Lelay (Saur-Sojasun) trio dogoniło pozostałych uciekinierów na 185 kilometrze.
Na jednym z następnych podjazdów doszło do selekcji i na czele kręcili już tylko Rolland, Kiryienka oraz Cataldo. Tempo w okrojonym, kilkudziesięcioosobowym peletonie nadawała ekipa BMC Racing.
Prowadzące trio zostało złapane na 19 kilometrów przed końcem na wzniesieniu Côte de la Roche aux Faucons. Mocniejsze tempo podyktował Vincenzo Nibali (Liquigas-Cannondale). Włoch dzięki dobrej technice odjechał od reszty stawki na zjeździe.  4 kilometry dalej miał już 23 sekundy nad grupką faworytów, w której jechali m.in: Thomas Voeckler (Europcar), Damiano Cunego i Michele Scarponi (Lampre-ISD), Philippe Gilbert (BMC Racing), Joaquim Rodriguez (Katusha), Maxim Iglinsky i Enrico Gasparotto (Astana).
Za byłym triumfatorem Vuelta a Espana skoczyli Iglinsky i Rodriguez. Duet tracił do lidera nawet 40 sekund, jednak na Côte de Saint-Nicolas 5 km przed finiszem „Purito” opadł z sił i Kazach samotnie gonił Włocha. Nibali również był zmęczony dość długim atakiem i Iglinsky przeszedł znacznie bardziej utytułowanego rywala na ostatnim kilometrze!
Dla 31-letniego Kazacha to zdecydowanie najlepszy wynik w dotychczasowej karierze. Drugi na metę wpadł załamany Nibali, sprint o trzecie miejsce wygrał triumfator Amstel Gold Race - Enrico Gasparotto. Najlepszy z Polaków – Maciej Paterski (Liquigas-Cannondale) był 56.

sobota, 21 kwietnia 2012

Prezentacja Liège-Bastogne-Liège 2012

Przed rozpoczęciem „sezonu na wielkie toury”, czeka nas ostatni z monumentalnych klasyków w tej częściej roku. Wyścig Liège-Bastogne-Liège zakończy kampanię północnych oraz ardeńskich klasyków. Czy Philippe Gilbert przełamie się, a może „Purito” powtórzy sukces w „Walońskiej Strzały”? W wyścigu zobaczymy trzech Polaków: Tomasza Marczyńskiego, Michała Kwiatkowskiego i Macieja Paterskiego. 
 Trasa:
Startujący z belgijskiego Liège, 257.5 kilometrowy klasyk będzie zmierzał na południe, w stronę Bastogne pod granicę z Luksemburgiem. Następnie wykona zwrot, by kolarze mogli finiszować z powrotem w Liège, a dokładniej w Ans.
Trasa obejmuje 11 ., oznaczonych podjazdów. Pierwszy z dziesięciu, zlokalizowany na 70 kilometrze Côte de Saint-Roch – en Ardenne ma długość 2,8 kilometra. Kolejny Côte de Saint-Roch jest krótki, ponieważ liczy sobie tylko 1 km, jednak 11% nachylenie spowoduje, że kolarze przestraszą się tego, co czeka ich dalej. Reszta podjazdów umieszczona jest na ostatnich 100 kilometrach. Pierwszym z nich jest Côte de Wanne (2.7 km; 7,3%; na 157.5 km), następnie Côte de Stockeu (1 km; 12,2%). Drogowcy w porę zakończyli remont drogi na jednym z dłuższych podjazdów, Côte de la Haute-tama (3,6 km; 5,6%), który na 170 km będzie poprzedzał najdłuższy odcinek, Col du Rosier (4,4 km; 5,9%). Dalej, zawodnicy będę mieli chwilę „odpoczynku”, czyli: Col du Maquisard (2,5 km; 5%) oraz Mont-Theux (2.6 km; 5,9%) na 206 kilometrze.
Wtedy zacznie się ostateczna rozgrywka. Oficjalnie, do mety pozostają już tylko trzy podjazdy. W rzeczywistości, finałowa prosta również unosi się pod górę. Jednak po kolei.
Na Côte de la Redoute (2.0km; 8.8%), który zlokalizowany jest na 223 km, z pewnością dojdzie do pierwszych, większych przetasowań w zasadniczej grupie. 20 kilometrów przed kreską, na zawodników czeka Côte de la Roche aux Faucons (1.5 km; 9.5%).  Na 5 kilometrów przed finiszem, oznaczony jest Côte de Saint-Nicolas (1.2km; 8.3%), jednak w rzeczywistości droga, aż do samej mety pnie się pod górę.


piątek, 20 kwietnia 2012

Atapuma zdobywa śnieżne Passo Pordoi!

HIT : Darwin Atapuma (Columbia Coldeportes) sprawił olbrzymia niespodziankę wygrywając na śnieżnym Passo Pordoi. Sylwester Szmyd (Liquigas-Cannondale) znów zachwycał i obronił trzecie miejsce w generalce Giro del Trentino, które padło łupem Domenico Pozzovivo (Colnago CSF Inox).
Barwny peleton wystartował dziś z nad Jeziora Garda z miejscowości Castelleto di Brenzone, by po 177,5 kilometrach dojechać na szczyt ośnieżonego Passo Pordoi (2239 m.n.p.m). Organizatorzy zadbali, aby trasa była ciekawa zarówno pod względem sportowym jak i turystycznym. Zwłaszcza Polscy dziennikarze, których na Giro del Trentino nie brakuje mieli na co popatrzeć, gdyż po drodze mijaliśmy m.in zwycięskie dla Justyny Kowalczyk  – Alpe Cermis oraz skocznie narciarskie w Predazzo, gdzie w 2003.r Adam Małysz wywalczył dwa złote medale mistrzostw świata.
Kilkanaście pierwszych kilometrów prowadziło wzdłuż Lago di Garda po płaskim terenie. Wielu kolarzy próbowało atakować, jednak peleton prędko nie odpuścił żadnej czołówki. Z licznika nie schodziło 50 km/h. Dopiero po kilkudziesięciu kilometrach od grupy oderwali się: Brian Vandborg (Spidertech Powered By C10) oraz Reto Hollenstein (Team NetApp). Prowadzący duet szybko wypracował ponad 6 minut przewagi, a tempo w peletonie dyktowały drużyny Colnago CSF oraz Team Idea Conad.
Duńczyk i Szwajcar dobrze rozłożyli siły ponieważ na 25 kilometrów przed metą, jeszcze przed finałowym podjazdem mieli 3 i pół minuty przewagi. Tymczasem w zasadniczej grupie z przodu pokazali się kolarze Liquigas-Cannodnale pracujący na Sylwestra Szmyda oraz zawodnicy Lampre-ISD.
Wkrótce pracę rozpoczął Liquigas. Wszyscy kolarze włoskiej ekipy, łącznie z Ivanem Basso byli dziś podporządkowani pod Sylwka Szmyda, który w zastępstwie za Marco Frapporti`ego (Team Idea Conad) jechał w zielonej koszulce najlepszego górala. Tuż przed finałowym podjazdem w środku grupy doszło do dość licznej kraksy. Najbardziej ucierpiał Luca Ascani (Farnese Vini), który prawdopodobnie złamał obojczyk.Przewaga uciekającej dwójki wynosiła 2 minuty i 50 sekund. Zaplątał się w nią również Bartosz Huzarski (Team NetApp), co pozbawiło go szans na dobry występ.

Finał klasyków : Liege-Bastogne-Liege

W najbliższą niedzielę odbędzie się 98. edycja kolarskiego wyścigu Liege – Bastogne – Liege. Ten najstarszy w kalendarzu klasyk zakończy wiosenną serię najsłynniejszych wyścigów jednodniowych.
Na starcie w Liege zobaczymy bohaterów ostatnich ardeńskich wyścigów i tych, którzy odnoszą sukcesy w wielkich tourach. Kto błyśnie formą przed zbliżającym się Giro d’Italia? Transmisja na żywo z wyścigu w kanale Eurosport od godz. 14:15.
Trasa jednego z pięciu największych klasyków świata liczy 257,5 km i wiedzie przez pagórkowate tereny belgijskich Ardenów, gdzie usytuowanych jest 11 trudnych wzniesień. Charakterystyczna pętla rozpoczyna się w centrum Liege, a kończy w pobliskim Ans. Wielokrotne próby ucieczek w trakcie tego wyścigu sprawiają, że kibice nie mogą tu narzekać na brak widowiskowych akcji.
Do startu w Liege wielu kolarzy przystępuje z myślą o rozpoczynającym się na początku maja Giro d’Italia. Profil trasy belgijskiego klasyka odpowiada tym, którzy powalczą o czołowe lokaty w wielkim tourze. Kilkakrotnie w historii zdarzało się bowiem, że zwycięzca Liege – Bastogne – Liege triumfował w tym samym roku także w Giro. Wystarczy wspomnieć legendarnego Bernarda Hinault, który dokonał tego w 1980 r. czy Jewgienija Bierzina i Danilo di Lucę, którym sztuka ta udawała się kolejno w 1994 i 2007 roku.
Walka o zwycięstwo w tegorocznej edycji Liege – Bastogne – Liege zapowiada się niezwykle interesująco. Po triumfie „u siebie” w ubiegłym roku na szczyt będzie chciał powrócić Belg Philippe Gilbert (BMC Racing), który w środę w Walońskiej Strzale był trzeci. O kolejne zwycięstwo powalczy z pewnością triumfator środowych zmagań w Ardenach Joaquim Rodriguez (Katiusza) oraz podrażniony dopiero 81. miejscem zwycięzca LBL z 2009 r. i Tour de France z 2010 r. Luksemburczyk Andy Schleck (Radioshack Nissan). Z Polaków w peletonie na pewno zobaczymy Macieja Paterskiego (Liquigas), który Walońską Strzałę ukończył na 64. miejscu.
Liege – Bastogne – Liege komentować będą na antenie Eurosportu Tomasz Jaroński i Krzysztof Wyrzykowski.

czwartek, 19 kwietnia 2012

Mordercze Punta Veleno dla Domenico Pozzovivo.

HIT : Domenico Pozzovivo (Colnago CSF) wygrał 3. etap Giro del Trentino z metą na morderczym Punta Veleno. Na fantastycznym, drugim miejscu przyjechał Sylwester Szmyd (Liquigas-Cannnondale). Bartosz Huzarski (NetApp) był siódmy!
Kolarze ścigali się na 167,8 kilometrowej trasie z miejscowości Pergine na szczyt Punta Veleno. Podjazd, który dotychczas był wykorzystywany w amatorskich wyścigach MTB, dziś po raz pierwszy znalazł się w programie profesjonalnego wyścigu szosowego. Nachylenie średnie wynosi 14 %, momentami grubo przekracza 20%! Zawodnicy by pokonać ten podjazd, musieli założyć specjalne przełożenia. Sylwester Szmyd (Liquigas-Cannondale) wybrał 36/29, Przemysław Niemiec oraz cała ekipa Lampre-ISD 34/29 a Bartosz Huzarski (Team NetApp) 34/27.
W ucieczce dnia znaleźli się: Matteo Montaguti (Ag2r La Mondiale), Fabio Felline (Androni Giocattoli), Jan Barta (NetApp), Patxi Vila (Utensilnord-Named) oraz bohater wczorajszego dnia – Marco Frapporti (Team Idea). Tempo całej rywalizacji było bardzo wysokie, ucieczka nie mogla odjechać od peletonu na więcej niż 2 minuty. Przeciętna prędkość po 2 godzinie wyścigu wyniosła 47 km/h. Czołówkę skasowano więc na 102 kilometrze.
Na premii górskiej 2. kategorii Lumini, która kończyła się na 117 kilometrze tempo w grupie faworytów nadawała drużyna Colnago CSF. Po zjazdach i około 20 kilometrów płaskiego terenu miało rozpocząć się piekielne Punta Veleno! Tempo dyktowały ekipy Colnago i Astana. Jako pierwszy na tak zdecydował się Jose Rujano (Androni Giocattoli), który rozerwał całą stawkę. Za nim ruszyli Damiano Cunego (Lampre-ISD), Domenico Pozzovivo (Colnago CSF), Roman Kreuziger (Astana) oraz nasz Sylwester Szmyd (Liquigas-Cannondale)! Kilka pozycji dalej znajdował się Bartosz Huzarski (NetApp)
Wkrótce oderwał się Włoch Pozzovivo, za którym ze stratą około 20 sekund kręcił nasz Sylwek Szmyd. Polak na piekielnie trudnym podjeździe nie zdołał już dogonić zawodnika Colnago CSF, jednak po raz kolejny w tym sezonie potwierdził, że jest nie tylko najlepszym pomocnikiem, ale także jednym z najlepszych górali na świecie.
Punta Veleno zdobył Pozzovivo, za którym przyjechał Szmyd. Trzecie miejsce przypadło dla Cunego. Drugi dzień z rzędu w top 10 znalazł się Bartek Huzarski. Kolarz z Sobótki był dziś siódmy!
Nowym liderem wyścigu został Domenico Pozzovivo. Drugi ze stratą 25 sekund jest Damiano Cunego, na trzecie awansował Sylwester Szmyd. Polak do prowadzącego Włocha traci 49. sekund. W pierwszej dziesiątce mamy dwóch Polaków! Na 8. pozycję wskoczył „Huzar”.

Joaquim Rodriguez najlepszy w Walońskiej Strzale! (Video)

HIT : Joaquim Rodriguez (Katusha) pokonał rywali na Mur de Huy i został zwycięzca Fleche Wallone. Hiszpan pokonał Michaela Albasini`ego (GreenEdge) oraz Philippe`a Gilbert (BMC-Racing).
Drugi z ardeńskich klasyków liczył 194 z Chareloi do miejscowości o ciekawej dla Polaków nazwie – Huy. Na kolarzy czekało 10. oznaczonych podjazdów w tym słynny Mur de Huy, na którym znajdowała się meta. Pogoda nie rozpieszczała, bo już podczas startu wiał silny wiatr oraz padał deszcz, choć kolarze finiszowali już w słońcu.
Długo nie mogla uformować się ucieczka dnia, jednak wkrótce odskoczyć udało się: Dirk`owi Bellemakers (Landbouwkrediet) oraz Anthon`emu Roux (FdJ). W najkorzystniejszym momencie dla duetu, peleton tracił do nich 7 minut i 5 sekund.
Wkrótce jednak zasadnicza grupa wzięła się do roboty i zbiła nieco różnicę. Na 40 kilometrów przed końcem na kontratak zdecydowali się: Andy Schleck (RadioShack), Dmitry Fofonov (Astana) oraz Yuri Trofimov (Katusha), jednak kilkadziesiąt minut później nie było już po nich śladu.
Na 17 kilometrów przed metą do prowadzącej dwójki doskoczył kolejny duet: Giovanni Visconti (Movistar) i Tom Slagter (Rabobank), jednak wkrótce rozpędzony peleton skasował wszystkich harcowników.
Na ostatnich kilku kilometrach odjechali jeszcze Lars Peter Nordhaug (Sky Team) oraz Ryder Hesjedal Hesjedal (Garmin-Barracuda). Norweg i Kanadyjczyk na 1,2 kilometra przed końcem znajdowali się 13 sekund przed grupą faworytów. Przez moment pachniało niespodzianką, jednak legendarny podjazd pod Mur de Huy wszystko zweryfikował.
Duet opadł z sił i do walki wkroczyli najlepsi. Wielka intuicją wykazał się Joaquim Rodriguez. Doświadczony Hiszpan wyczekał do odpowiedniego momentu i pewnie zaatakował. Jak później się okazało, dla „Purito” była to słuszna decyzja. Kolarz Katushy sięgnął po pewne zwycięstwo, pokonując Michaele Albasini`ego oraz Philippe`a Gilbert.

Cunego: „Zrealizowaliśmy wszystkie założenia, które postawiliśmy sobie przed startem”

Damiano Cunego – triumfator 2. etapu Giro del Trentino spełnił już swoje założenie na ten wyścig. Włoch skupia się bardziej na niedzielnym Liege-Bastogne-Liege, a teraz będzie pomagał Michele Scarponi`emu.
„Bardzo się cieszę, bo to moje pierwsze zwycięstwo w sezonie. Na finałowym podjeździe pracowała cała drużyna, a zwłaszcza Marzano, Niemiec i Scarponi. Czujemy się dobrze, wykonaliśmy kawał dobrej roboty. Zrealizowaliśmy wszystkie założenia, które postawiliśmy sobie przed startem. Znam ten podjazd i wiedziałem, że jeśli na metę wpadnie taka grupka to musze zaatakować na 200 metrow przed końcem”, powiedział Cunego.
Włoch chciał dać dziennikarzom do zrozumienia, że pozycja Michele Scarponi`ego w Lampre-ISD nie jest taka mocna, jak mogłoby się wydawać. „W naszym zespole nie ma prawdziwego lidera, to zależy od dnia. Dziś koledzy pomogli mnie, jutro możemy pracować na kogoś innego. Jeśli chodzi o Punta Veleno, to okaże się jutro. Wjeżdżamy na Zoncolan, więc z tym podjazdem również sobie poradzimy”, uspokajał.
31-letni kolarz skupia się teraz na niedzielnym Liege-Bastogne-Liege, choć do końca Giro del Trentino pozostały jeszcze dwa etapy. W takim wypadku, były triumfator Giro d`Italia upatruje faworyta wyścigu Dookoła Trydentu w Michele Scarponim.
„W Liege będzie ciężko, są bracia Schleck, Rodriguez, Sanchez, a także dochodzący do formy Gilbert. Scarponi dziś mi bardzo dużo pomógł. To jest mój faworyt na triumf w całym Trentino. Ja skupiam się na Liege, bo już podczas Amstel Gold Race czułem się już bardzo dobrze. Tam miałem pecha i upadłem. Dziś wydaje się, że pozbyłem się nieszczęść i będę walczył w Belgii”, oznajmił na koniec.

środa, 18 kwietnia 2012

Giro del Trentino: Etap dla Cunego. Mathias Frank nowym liderem.

HIT : Damiano Cunego (Lampre-ISD) po ciekawej końcówce wygrał 2. etap Giro del Trentino. Z dobrej strony pokazał się Bartosz Huzarski (NetApp), który zameldował się na 10. miejscu! Nowym liderm został Mathias Frank (BMC-Racing).
Start do 2. etapu Giro del Trentino odbył się w miejscowości Mori, skąd pochodzi Alessandro Bertoliini. 41-letni zawodnik wystartuje w tym sezonie podczas mistrzostw Włoch w barwach Androni Giocattoli, gdzie oficjalnie zakończy karierę. Meta była zlokalizowana w górskim kurorcie Sant`Orla Terme, po blisko 10 kilometrowym podjeździe. Wcześniej na kolarzy czekały dwie premie górskie – Palu del Fersina oraz krótkie, lecz sztywne – Passo Redebus.
Nowością na 36. edycji Giro del Trentino jest elektronicznie podpisywana lista startowa. Kolarze przed startem musieli złożyć podpis na tabletach jednego ze sponsorów wyścigu – firmy Asus. Humor dopisywał również polskim zawodnikom startującym w wyścigu. Na pełnym luzie do rywalizacji przystąpił Batosz Huzarski, który powiedział, że dla NetApp to bardziej trening przed Giro d`Italia niż walka na całego. Z kolei Sylwester Szmyd i Przemysław Niemiec, za zadanie mieli pomoc swoim liderem w drużynie Liquigas-Cannondale i Lampre-ISD.
Zaraz po starcie zaatakowała grupka w składzie: Juan Pablo Forero (Columbia-Coldeportes), Marco Frapporti (Team Idea), Mathias Friedemann (Champion System) oraz Davide Muccelli (Utensilnord-Named). Kwartet na 60 kilometrze miał 6 minut i 12 sekund przewagi nad spokojnym peletonem. Przeciętna prędkość po drugiej godzinie rywalizacji wyniosła 40.200 km/h.
Wkrótce czołówka rozpoczęła podjazd pod premię górską Palu del Fersina. W peletonie mocniejsze tempo podyktowała ekipa Lampre-ISD. Na swojej skórze odczuł to lider – Taylor Phinney (BMC-Racing), który tracił kontakt z zasadniczą grupą. Z przodu pozostali już tylko Włosi – Muccelli i Frapporti, pozostali kolarze z ucieczki opadli z sił. Z peletonu na odważna akcję zdecydował się mistrz wysp Curacao Marc De Maar (United Healthcare), jednak jego przygoda przed grupą nie trwała zbyt długo.

wtorek, 17 kwietnia 2012

BMC-Racing otwiera Giro del Trentino. Taylor Phinney pierwszym liderem!

HIT : Amerykańska ekipa BMC-Racing wykręciła najlepszy czas podczas jazdy drużynowej na czas, otwierającej Giro del Trentino. Pierwszym liderem włoskiej etapówki został Taylor Phinney.
Drużyny rywalizowały dziś na trudnej technicznie oraz wietrznej trasie z Riva del Garda do Arco. Dystans wynosił 14,3 kilometra, które do przejechania były w pięknej, słonecznej pogodzie.
Jako pierwsza na trasę wyruszyła drużyna Columbia-Coldeportes. Kolumbijskie „kozice” prawdopodobnie będą walczyć w górach, jednak dziś pojechali w kiepskim czasie 16:52.
Pecha miała drużyna Lampre-ISD. Dwóch zawodników tej ekipy zaliczyło kraksę na jednym z zakrętów , co przełożyło się oczywiście na rezultat. Włoski team z Michele Scarponim, Damiano Cunego i Przemysławem Niemcem w składzie na mecie zajęli 7. miejsce, jednak gdyby nie ten przykry incydent mogłoby być znacznie lepiej.
O nieszczęściu mogą również mówić kolarze Liquigas-Cannondale, którzy również pogubili się na wirażu. Ostatecznie Ivan Basso, Sylwester Szmyd i spółka zajęli 6. pozycję.
Najszybciej trasę przejechała ekipa BMC-Racing. Amerykanie nie mieli na trasie większych problemów i dystans przejechali w 15 minut i 50 sekund. Jako pierwszy kreskę przekroczył Taylor Phinney i to on został pierwszym liderem 36. edycji Giro del Trentino.
Drugi czas 16:00 to dzieło Astany. O zaledwie 3 sekundy przegrali z nimi zawodnicy Colnago CSF-Inox.

Alberto Contador wróci do ścigania 6 sierpnia

Jak donoszą źródła związane z Saxo Bankiem, Alberto Contador najprawdopodobniej powróci na szosę 6 sierpnia, gdzie pojawi się na starcie Eneco Tour.
Holenderski wyścig potrwa do 12 sierpnia, kończąc się słynnym Muur van Geraardsbergen, wzniesieniem, które w kontrowersyjnych okolicznościach pominięte zostało w tegorocznym Tour of Flandres. Contador i jego ekipa widzą w Eneco Tour doskonałe przygotowanie do późniejszych Clasica de San Sebastian, a przede wszystkim Vuelty.
Sądzę, że udział w Eneco Tour będzie świetnym sprawdzianem dla całej ekipy przed wyścigami w Hiszpanii – powiedział dyrektor sportowy Saxo Banku, Tristan Hoffman – Z drużynową czasówką i układem indywidualnych etapów muszę przyznać, że ten wyścig świetnie nam pasuje – dodał.
Nic dziwnego, że całej drużynie zależy na dobrym występie, szczególnie, że jak dotąd nie odniosła ona większych sukcesów. Dla samego El Pistolero, który został pozbawiony możliwości startu w Tour de France i na igrzyskach w Londynie, hiszpańska Vuelta będzie najważniejszym wydarzeniem tego sezonu.

niedziela, 15 kwietnia 2012

Enrico Gasparotto wygrywa Amstel Gold Race!

HIT : Enrico Gasparotto (Astana) po emocjonującej końcówce wygrał pierwszy z trzech ardeńskich klasyków – Amstel Gold Race. Na podium stanęli jeszcze Jelle Vanendert (Lotto-Belisol) oraz Peter Sagan (Liquigas-Cannondale).
Kolarze ścigali się na 256 kilometrowej trasie z Mastricht do Valkenburga. Na całym dystansie znajdował się szereg krótkich lecz stromych podjazdów.
W ucieczkę dnia załapali się: Pello Bilbao (Euskaltel-Euskadi), Romain Bardet (AG2R), Cédric Pineau (FDJ), Raymond Kreder y Alex Howes (Garmin), Simone Stortoni (Lampre), Steven Caethoven (Accent.Jobs), Eliot Lietaer (Topsport Vlaanderen) oraz Sébastien Delfosse (Landbouwkrediet). Czołówka wypracowała maksymalnie 12 minut i 45 sekund przewagi, jednak wkrótce tempo w peletonie zaczęło rosnąć i różnica topniała.
Z przodu zaczęli odpadać kolejni kolarze. Na 35 kilometrów przed końcem na czele kręcili już tylko: Bardet (Ag2R), Bilbao (Euskaltel-Euskadi), Stortoni (Lampre) i Kreder (Garmin).
Wreszcie na przedostatnim podjeździe, który znajdował się na około 10 kilometrów przed końcem dogoniono ostatniego z uciekinierów, młodego Francuza Bardet. Chwilę później na solowy atak zdecydował się Oscar Freire (Katusha). Hiszpan dotąd nieznany z tego typu akcji zyskał kilkanaście sekund przewagi nad grupą faworytów.
Za nim trwała pogoń w którą zaangażowani byli zawodnicy BMC-Racing, pracujący na rzecz Philippe`a Gilbert. Tuż przed wjazdem na finałowy Cauberg, zaczynający się na kilometr przed metą zaatakował jeszcze Niki Terpstra (Omega Pharma – Quick Step). Belg już na wzniesieniu został skasowany przez Gilberta, który działał już na własną rękę.
Freire nie poddawał się, choć na jego twarzy było już widać, że ma dość. Pościg zbliżał się do trzykrotnego mistrza świata i w końcu go dogonił. Bardzo mocno pociągnął Peter Sagan, jednak mistrz Słowacji opadł z sił i wkrótce wyprzedzili go Jelle Vanendert oraz Enrico Gasparotto. Włoch na ostatnich metrach walczył o zwycięstwo już tylko z Belgiem i to on wyszedł z tego pojedynku górą. Trzeci przyjechał Sagan, a tuż za nim Thomas Voeckler (Europcar).

Fabio Felline wygrywa Giro dell’ Appennino.

Zwycięzcą 73. Giro dell’ Appennino został Włoch Fabio Felline (Androni-Giocattoli). Pokonał on w finałowym sprincie swoich rodaków Gianlucę Brambille (Colnago – CSF) i Francesco Rede (Acqua&Sapone). Znakomite 9. miejsce zajął Przemysław Niemiec.
Zawodnicy mieli do pokonania trasę o długości 194,5 km, prowadzącej z Novi Ligure do Genui.
Na krótko przed startem zaczął padać deszcz, jednak w miarę upływu czasu pogoda uległa poprawie. Pierwsza ucieczka miała miejsce na 30 kilometrze, a w jej składzie znaleźli się: Marco Canola (Colnago-CSF), Federico Rocchetti (Utensilnord Named), Matthias Brandle (Team NetApp), Simone Boifava (Team Idea), Marko Kump (Adria Mobil) i Enrico Rossi (MeridianaTeam). Przewaga jaką udało im się uzyskać na peletonem wynosiła nawet 6 minut. Jednak około 60 kilometrów przed metą odjazd został skasowany.
Ostatecznie o losach wyścigu zadecydował sprint z mocno przerzedzonej grupy, z której najszybszy okazał się 22- letni Felline.
Dobrze pojechał Przemek Niemiec plasując się na 9 pozycji. Inni Polacy stracili ponad 5 minut. Na 40 miejscu zameldował się Jarosław Dąbrowski (Amore e Vita), a na 47 Bartosz Huzarski (Team NetApp).

Javier Moreno końcowym triumfatorem Vuelta Castilla y Leon !

Zwycięzcą trzeciego i zarazem ostatniego etapu wyścigu Vuelta Castilla y Leon, został dość niespodziewanie Yelko Gomez (Caja Rural). Zawodnik z Panamy wyprzedził na mecie Javiera Moreno (Movistar Team) i Brice Feillu (Saur-Sojasun). Drugi na mecie Hiszpan Moreno, został zwycięzca całego wyścigu, dzięki 6. sekundowej bonifikacie.
Trasa dzisiejszego etapu o długości 173,5 km prowadziła wokół miasta Segovia.
Na 7. km od startu ruszyła grupa kolarzy w składzie: Simon (Andaluzja), Aramendia (Caja Rural), Jeandesboz (Saur Sojasun) Bizkarra i Etxeberria (Orbea), Alarcon (Efapel), Lill i Rabie (Nice), Camano (Endura), Oyola (EPM) i Taaramae (Cofidis). Po przejechaniu 50. km dołączyło do nich kilku kolarzy tworząc łącznie grupę 19 zawodników. W peletonie mocne tempo nadawały dwie ekipy: Rabobank i Euskaltel. Dzięki temu przewaga ucieczki nad resztą grupy nie wynosiła więcej niż 4. minuty. Luis Leon Sanchez na wspinaczce pod Navacerrada, znacznie osłabł i do czołowej grupy, którą ciągnęli zawodnicy Moviestar tracił już 55. sekund.
Gdy do mety zostało niewiele ponad 6. km na czele jechała grupa zawodników w składzie: Arroyo, Karpets, Moreno i Plaza (Team Movistar), Urtasun (Euskaltel-Euskadi), Bennett, Machado i Busche (RadioShack), Toribio i Palomares (Andaluzja), De la Cruz i Yelko Gomez (Caja Rural), Coppela, Jeandesboz, Levarlet i Mederel (Saur Sojasun), Lill (Nice), Parra, Baez, Colorado i Pedraza (EPM), Di Gregorio i Moncoutie (Cofidis).
Ostatecznie najszybszy okazał się 22- letni Gomez, który na mecie po finiszu z kilkunastoosobowej grupy nieznacznie wyprzedził sowich rywali, Moreno i Feillu.
Jedyny Polak w wyścigu Karol Domagalski stracił dziś 15 minut i zakończył rywalizację w hiszpańskiej etapówce na 73 pozycji.

sobota, 14 kwietnia 2012

Luis Leon Sanchez wygrywa etap i zostaje liderem Vuelta a Castilla y Leon

HIT : Luis Leon Sanchez (Rabobank)  po finiszu z 11- osobowej grupy wygrał 2. etap  Vuelta a Castilla y Leon. Na trasie  o długości 157.6 km ze startem i metą w miejscowości Avila, wyprzedził Guillaume’a Levarlet’a (Saur-Sojasun) i Pablo Urtasun’a (Euskaltel-Euskadi).
Na 33. km w ucieczkę zabrała się grupa siedmiu kolarzy w której znaleźli się: Arroyo (Movistar) Landa (Euskaltel- Euskadi), Kloden (RadioShack), Feillu (Saur-Sojasun), Pedraza i Oyola (EPM-UNE) i Taaramae (Cofidis). Na 70. km odpadł odpadł Niemiec Kloden, który miał problemy techniczne. Następnie cała grupa została doścignięta przez peleton.
Gdy do mety zostało ok. 30. km zaatakowała grupa kolarzy w składzie: Castroviejo i Moreno (Movistar), Urtasun i Velasco (Euskaltel), Slagter (Rabobank), Machado (RadioShack), Toribio (Andalucia), De la Cruz (Caja Rural), Levarlet (Saur Sojasun), Biały (Efapel), Dempster (Endura) oraz Mate (Cofidis).  Na 21. km do mety do grupy doszedł LuLu Sanchez. Gupa wypracowała sobie przewagę wynoszącą 3,25 nad peletonem.
Na ostatnich metrach ataku z grupy próbowali  Gerdemann,  David de la Cruz i Urtasun. Jednak bez powodzenia, bo najszybszy na mecie okazał się Sanchez.  Drugi Guillaume Levert i trzeci Pablo Urtasun,  do Hiszpana stracili 2. sekundy. Karol Domagalski (Caja Rural) był 97. z blisko 14 minutową stratą.
Jest to już drugi triumf zawodnika w tym sezonie. Hiszpan został nowym liderem klasyfikacji generalnej wyścigu.

Amstel Gold Race bez Filippo Pozzato

Wszystko na to wskazuje, ze Filippo Pozzato(Farnese Vini) nie pojawi się na starcie jutrzejszego klasyka Amstel Gold Race. Włoch na trasie wyścigu Paris- Roubaix, upadł i doznał kontuzji kolana. Uraz okazał się na tyle poważny, że nie pozwoli mu przystąpić do niedzielnej rywalizacji.
„Dzisiaj rano Pozzato miał zaplanowany 3,5 godziny trening. Niestety ból w kolanie który odczuwa, uniemożliwia mu jazdę przez kilka najbliższych dni.” - powiedział lekarz zespołu, Daniele Tarsi.
Dla Włocha to już drugi taki przypadek. Na początku tego sezonu startując w Tour of Qatar złamał sobie obojczyk . Udało mu się szybko powrócić do zdrowia i ścigania. Miesiąc po upadku, startując w Mediolan-San Remo zajął tam 6. miejsce.
Drugi zawodnik tegorocznego Tour of Flanders, będzie teraz mógł się skupić na swoim kolejnym celu, jakim jest Giro d’Italia.„Bardzo żałuje, że nie będę mógł wystartować . Jazda w takim wyścigu to dla mnie coś wyjątkowego.  Postaram się jednak wrócić jeszcze mocniejszy, by osiągnąć dobry wynik na Giro. Chciałbym pokazać się z jak najlepszej strony w swojej ojczyźnie.” – przyznał Pozzato.

Prezentacja Amstel Gold Race 2012

W najbliższą niedzielę, wyścig Amstel Gold Race rozpocznie „trylogię” ardeńskich klasyków, składającą się jeszcze z wyścigów Fleche Wallonne oraz Liege-Bastogne-Liege. Wszystkie zaliczane są do cyklu WorldTour, a przed rokiem hat-trick zaliczył w nich Philippe Gilbert.
Możemy już zapomnieć o brukowanych klasykach, które przyciągają nieco inny „zestaw” zawodników na start. Ardeński tydzień rozpocznie rozgrywany w Holandii, Amstel Gold Race, w którym dwa lata z rzędu niepokonany jest Philippe Gilbert (BMC-Racing). W niedzielę także zobaczymy go na starcie.
Najważniejszy holenderski klasyk jest bardzo wyjątkowy oraz nieprzewidywalny. Potwierdza to fakt, iż w ostatnich 31 latach, wyścig wygrywało 29. kolarzy.
Dwugodzinna relacja „na żywo” z Amstel Gold Race w stacji Eurosport. Początek transmisji o godzinie 15:00.

Voeckler nie uważa się za faworyta Amstel Gold Race po zwycięstwie w Brabantse Pijl

Po środowym triumfie  w Brabantse Pijl, Thomas Voeckler (Europcar) w opinii znawców stał się jednym z wielu pretendentów do wygranej w niedzielnym klasyku Amstel Gold Race. Francuz jednak  uważa  zupełnie inaczej i nie widzi siebie jako faworyta.
Jak dotąd nigdy nie znalazł się w pierwszej dziesiątce wyścigu, choć zapewne bardzo chciałby do kolekcji swoich zwycięstw dorzucić wygraną w Holandii.
„ Nie mam jakiegoś konkretnego celu , bo zdaje sobie sprawę,  iż wielu silnych zawodników stanie na starcie.  W Liege-Bastogne-Liege (2010)  byłem  10., a w Amstel nigdy nie byłem w pierwszej dziesiątce. - przyznał Voeckler.  „Wygrywałem GP Cycliste de Québec  i GP de Plouay ale nie można porównywać tych zwycięstw do Amstel czy La Doyenne, to zupełnie inna klasa”.- dodał.
Druga szansą Voeckler’a na odniesienie zwycięstwa w serii ardeńskich klasyków, będzie start w Liege-Bastogne-Liege 24 kwietnia. Sądząc po tym co zaprezentował wygrywając Brabancką Strzałę, jest zapewne „głodny” kolejnych sukcesów, a że francuzowi  waleczności nie brakuje to możemy się spodziewać, że w niedziele nie odpuści i będzie walczył do samej mety.

piątek, 13 kwietnia 2012

VaCL: Pierwsze zwycięstwo Manuela Cardoso w barwach Caja Rural

HIT : Manuel Cardoso (Caja Rural) otwierając dziś rywalizację w Vuelta a Castilla y Leon zdobył pierwsze zwycięstwo w barwach swojej nowej ekipy. Portugalczyk w zimę przeszedł do hiszpańskiej drużyny z RadioShack
Pierwszy etap Vuelta a Castilla y Leon to pofałdowany odcinek ze startem i meta w Salamance o długości 158,2 kilometrów.  Zaraz po starcie atakować próbowali m.in: Poux (Saur Sojasun) i Zingle (Cofidis), jednak w ucieczkę dnia zabrali się: Shilov (Lokosphinx), Pedraza (EPM-UNE), Wetterhall (Endura Racing) oraz wspomniany już Zingle.
Kwartet maksymalnie wypracował blisko 7 minut przewagi, jednak rozłożył przy tym mądrze siły. Zaowocowało to tym, że zasadnicza grupa miała bardzo duże problemy ze skasowaniem czołówki. Uciekinierzy na 11 kilometrów przed metą, mieli jeszcze 40 s nad peletonem.
Na niekorzyść harcowników, siła dużej grupy była na tyle duża, że wchłonięto prowadzącą czwórkę  na 3 kilometry przed finiszem. W końcówce najlepiej zachował się Manuel Cardoso (Caja Rural), który pokonał Enrique Sanza (Movistar Team) oraz Francisco Pacheco (Gios-Desyer).
Portugalczyk został tym samym pierwszym liderem w wyścigu. Na 109. miejscu w peletonie przyjechał Karol Domagalski (Caja Rural).

3. etap Tour du Loir-et-Cher dla Roberta Vrecera.

Robert Vrecer (Team Vorarlberg) po finiszu z kilkoosobowej grupki został triumfatorem 3. etapu Tour du Loir-et-Cher (2.2 UCI). Krzysztof Jeżowski (Bank BGŻ Team) uplasował się na 13. miejscu.
Zawodnicy rywalizujący we francuskiej etapówce mieli dziś do przejechania odcinek pomiędzy miejscowościami Château-Renault a Vendôme o długości 201,5 kilometra.
Losy etapu rozstrzygnęły się po akcji kilku zawodników. Najszybciej z nich finiszował triumfator ubiegłorocznej edycji Wyścigu Szlakiem Grodów Piastowskich – Robert Vrecer. 32-letni Słoweniec wyprzedził Holendra Jeffa Vermeulena (Metec Cyclingteam) oraz Belga Timothy Duponta (Jong Vlaanderen).
Ze stratą 4 sekund do zwycięzcy, na mecie zameldował się 37-letni Krzysztof Jeżowski. „Jeżu” znalazł się na 13. pozycji.
Koszulka lidera pozostała na piersiach Nowozelandczyka - Mike`a Northeya (Node 4 – Giordana Racing Team). Najlepszy Polak w wyścigu – Marcin Białobłocki (Node 4 – Giordana Racing Team) jest 13 .

czwartek, 12 kwietnia 2012

Przełamanie Juana Jose Haedo w GP Denain

HIT : Juan Jose Haedo (SaxoBank) wreszcie odblokował się w 2012 roku i sięgnął po swój pierwszy triumf w sezonie. Argentyńczyk okazał się najlepszy w klasyku GP Denain Porte du Hainaut.
Trasa francuskiego wyścigu liczyła 199 kilometrów. Szybko po starcie wykrystalizowała się ucieczka dnia, w której znaleźli się: David Boucher (FDJ-BigMat) oraz Rémi Cusin (Team Type 1). Ich przewaga wyniosła maksymalnie 4 minuty i 40 sekund nad zasadniczą grupą, jednak wkrótce do pracy zabrały się drużyny: Cofidis oraz Roubaix-Lille Métropole i różnica zaczęła maleć.
Peleton nabierał szybkości z każdym kilometrem i gdy do mety pozostawało już niecałe 45 kilometrów, przewaga uciekinierów wynosiła już niecałą minutę. Z peletonu próbował odjechać Mirco Selvaggi (Vacansoleil-DCM), jednak akcja Włocha nie powiodła się.
Prowadzący duet został schwytany kilka kilometrów dalej i wtedy doszło do kolejnych kontrataków. Niestety żaden z nich się nie powiódł i podobnie jak przed rokiem doszło do finiszu z peletonu. Najszybszy okazał się Argentyńczyk Juan Jose Haedo, dla którego to pierwsze zwycięstwo w sezonie.  Drugie miejsce zajął Alex Rasmussen (Garmin-Barracuda), a trzeci był Andrea Guardini (Farnese Vini). Maciej Paterski (Liquigas-Cannondale) zameldował się na 40. pozycji.

Tony Martin złamał kość policzkową

Tony Martin został potrącony przed samochód na treningu. Mistrz świata w jeździe indywidualnej stracił przytomność i złamał kość policzkową. Prawdopodobnie oznacza  to dla niego długą przerwę i operację.
Niemiec przebywa obecnie w Szpitalu Uniwersyteckim w Zurychu, gdzie przechodzi kolejne badania. Feralny wypadek miał miejsce, gdy kolarz Omega Pharma – Quick Step trenował w okolicach swojego domu w Szwajcarii.
Martin prawdopodobnie przejdzie operację na początku przyszłego tygodnia, jednak „najpierw trzeba pozbyć się opuchlizny”, powiedział jego menadżer – Jörg Werner.
Następnym startem niemieckiego kolarza miał być Tour de Romandie 24. kwietnia. W obecnej sytuacji, nie wiadomo kiedy nastąpi jego powrót na kolarskie trasy. To bardzo zła informacja dla 27-letniego kolarza, który powoli dochodził do wysokiej formy.