Tragicznie zmarły Wouter Weylandt dziś obchodziłby 28 rocznicę
urodzin. W tym szczególnym dniu najtrafniej brzmią słowa zamieszczone na
teamowej stronie zawodnika, Leoapard-Trek.
"Pamiętamy naszego kolegę z zespołu jako wesołąąz, przyjazna każdemu duszę. To był młody bejgijski zawodnik z imponującymi osiągnieciami na koncie, którego wielkie dni miały jednak dopiero nadejść. Ale przede wszystkim był dobrym przyjacielem, przepełnionym radością życia."
"Wouter był pracowity. Ambitny. Głodny. Był zdeterminowany, aby zaznaczyć swoją obecność na międzynarodowej arenie kolarskiej. Dołączył do Leopard-Trek żeby mieć gdzie pokazać swoje możliwości. Uważał, że zmiana teamu to punkt zwrotny w jego karierze. Wouter cieszył się nie tylko z sukcesów kolarskich, ale także prywatnych. Z dumą mówił o tym, że będzie ojcem i, że zacznie prawdziwe rodzinne życie z ukochaną An Sophie u boku."
"Wouter był żywy. Entuzjastyczny. Szczęśliwy. Do wszystkiego podchodził z dystansem i miał fantastyczne poczucie humoru, które pozwalało nam się czuć swobodnie w jego obecności. W jednym z ostatnich wywiadów nazwał siebie "najszczęśliwszym facetem na świecie".
"Byliśmy szczęśliwcami, którym dane było go poznać i móc na niego liczyć jak na jednego ze swoich kompanów. Jesteśmy ogromnie wdzięczni całej kolarskiej społeczności za wsparcie i przypomnienie, że jesteśmy zjednoczeni przez sport, który kochamy. Myślami jesteśmy przy rodzinie Weylanda i jego przyjaciołach, którzy odnieśli niewyobrażalną stratę."
"Wouter będzie nam Ciebie brakować. Będziemy o Tobie pamiętać i czcić Twoją pamięć."
W wyniku poważnych obrażeń, jakich doznał po upadku na trzecim etapie wyścigu Giro d'Italia, zmarł 27-letni kolarz Wouter Weylandt.
Dwadzieścia kilometrów przed metą belgijski kolarz grupy Leopard-Trek spadł z roweru i stracił przytomność. Stało się to przy dużej prędkości podczas zjazdu na przełęczy Passo del Bocco. Z trasy wyścigu Weylandta zabrał śmigłowiec. Według portalu włoskiego dziennika
"Gazzetta dello Sport" kolarz stracił dużo krwi i nie odzyskał
przytomności.
"Pamiętamy naszego kolegę z zespołu jako wesołąąz, przyjazna każdemu duszę. To był młody bejgijski zawodnik z imponującymi osiągnieciami na koncie, którego wielkie dni miały jednak dopiero nadejść. Ale przede wszystkim był dobrym przyjacielem, przepełnionym radością życia."
"Wouter był pracowity. Ambitny. Głodny. Był zdeterminowany, aby zaznaczyć swoją obecność na międzynarodowej arenie kolarskiej. Dołączył do Leopard-Trek żeby mieć gdzie pokazać swoje możliwości. Uważał, że zmiana teamu to punkt zwrotny w jego karierze. Wouter cieszył się nie tylko z sukcesów kolarskich, ale także prywatnych. Z dumą mówił o tym, że będzie ojcem i, że zacznie prawdziwe rodzinne życie z ukochaną An Sophie u boku."
"Wouter był żywy. Entuzjastyczny. Szczęśliwy. Do wszystkiego podchodził z dystansem i miał fantastyczne poczucie humoru, które pozwalało nam się czuć swobodnie w jego obecności. W jednym z ostatnich wywiadów nazwał siebie "najszczęśliwszym facetem na świecie".
"Byliśmy szczęśliwcami, którym dane było go poznać i móc na niego liczyć jak na jednego ze swoich kompanów. Jesteśmy ogromnie wdzięczni całej kolarskiej społeczności za wsparcie i przypomnienie, że jesteśmy zjednoczeni przez sport, który kochamy. Myślami jesteśmy przy rodzinie Weylanda i jego przyjaciołach, którzy odnieśli niewyobrażalną stratę."
"Wouter będzie nam Ciebie brakować. Będziemy o Tobie pamiętać i czcić Twoją pamięć."
W wyniku poważnych obrażeń, jakich doznał po upadku na trzecim etapie wyścigu Giro d'Italia, zmarł 27-letni kolarz Wouter Weylandt.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz